środa, 5 kwietnia 2017

Rozdział 13 "Kiedy wszystko się zaczęło "

Dedykacja dla Asi Blanco



-  Jesteś śpiąca?  -  zapytał.
-  Trochę  -odparłam, opierając swoją głowę na jego ramieniu.  -  Znamy się dość długo, a praktycznie  nic o sobie nie wiemy.  -  oznajmił -  Znaczy wiesz... -  zaciągnął, podniosłam głowę na wysokości jego oczu i zmarszczyłam czoło, nie wiedząc o co mu chodzi.  
-  No nie wiem...  twój ulubiony film?  -  Hm...  "50 twarzy Greya"  -  uśmiechnęłam się, chłopak natomiast lekko się skrzywił. Po jego minie wnioskuję że niezbyt przepada za tym filmem.  -  No co?   
-  Nic tylko... to jest mega dziwne.   -  twierdzi sięgając po butelkę wody.  - Nie rozumiem może być w tym dziwnego. 
-  To że ten gościu jest, mega dziwny?  - mówi, przymykam oczy i cicho wzdycham.
-  Dobra, a twój? - spogląda na mnie zdziwiony.
-  No twój ulubiony film! - prostuje śmiejąc się z jego inteligencji. Spogląda na mnie złowrogo, lecz po chwili sam zaczyna się śmiać.
-  Harry... -  nie pozwalam mu dokończyć ponieważ zatykam mu swoją rękę buzię. Patrzy na mnie zdziwiony, ja tylko kręce głową i puszczam dłoń, która przed chwilą znajdowała się na jego ustach. 
-  Proszę cię wszystko tylko nie Harry Poter. -  wyznałam , lecz on wpatrtwał się we mnie tymi szeroko otwartymi, o pięknym kolorze, oczami.  -  Przecież ty lubisz fantastyczne filmy?!  -  krzyczy szeptem nadal zdziwiony.
Odchylam głowę do tyłu i wzdycham. Powracam wzrokiem na mojego towarzysza, który wypala mnie całkowicie wzrokiem.
-  Wszystkie oprócz Harry'ego  -  odpowiadam krzywiąc się na dźwięk imienia bohatera.
-  No to już wiemy coś o sobie, ja lubię Greya a ty za to...  -  próbuje wypowiedzieć jego imię, ale mi nie wychodzi.  -  No tego, tamtego  -  kończę szczerząc się jak idiotka.
-  Dobra widzę że ten temat o fimach nie był zbyt udana - stwierdza z powagą, posyłając mi swój uśmiech, który odwzajemniam.

Wszyscy w samolocie śpią, tylko my ciągle i bez przerwy rozmawiamy. Leon opowiada chyba już z dziesiąty żart, który wogule nie jest śmieszny, ale jednak się śmieję. Dlaczego?
Dlatego że, gdy opowiada i zaczyna się śmiać śmiesznie marszczy nosek, mogłabym tak bez przerwy.
-  I on nie dziękuję, jestem wegetarianinem  -  kończy swój kolejny nieudany żart i wybucha śmiechem, a razem z nim ja.  -  Wiesz może już wystarczy, mam dość -  próbuje opanować śmiech.
-  Masz jakiś fajny cytat, ulubiony?  -  zmienia szybko temat. Spoglądam na niego kątem okna, on jednak wpatruje się we mnie oczekując odpowiedzi. Przymykam powieki i zaciskam dłonie w pięści próbując sobie przypomnieć. 
-  Umiesz przypomnieć sobie, kiedy wszystko się zaczęło? - zaczynam mając nadal zamknięte oczy. -  A zaczęło się wcześniej niż Ci się wydaje, o wiele wcześniej... -  odwracam się gwałtownie słysząc głos szatyna.
- Wtedy zaczynasz rozumieć,że nic nie dzieje się dwa razy. Już nigdy nie poczujesz się tak samo, nigdy nie wzniesiesz się trzy metry nad niebem.  - ostatnie osiem słów wypowiadamy razem wpatrując się sobie w oczy, uśmiecham się delikatnie do niego, odwzajemnia, 
-  Kocham cię -  powiedział cicho.
Zdziwiłam się na słowa chłopaka, choć sama wiedziałam że on też nie jest mi obojętny.
Ale ukrywałam to przed sobą, zawsze tak jest, zawsze uciekam od prawdy.
- Leon... ja na prawdę...
-  Ja też naprawdę  - miał minę jakby jego ukochany pies, którego ma od dzieciństwa, odszedł, tak po prostu to zostawił, nie wiedząc ile bólu mu wyrządzi zostawiając co samego.
-  Zakochałem się w tobie i nie zamierzam tego ukrywać, bo nie zniosę tego dłużej. Naprawę cię kocham, kiedyś musiał nadejść ten czas, nadszedł właśnie teraz, wszyscy jesteśmy skazani na miłość, tego nie da się zrozumieć. Ale wiem, że...  Jesteś jedynym powodem dla którego ja jestem.
-  Leon... - zamilkłam nie wiedząc co powiedzieć dalej. Czułam jak wewnątrz mnie narasta wielkie pragnienie wyznania mu co ja czuję, ale niestety nie mogłam wydobyć żadnego słówka. W moim gardle pojawiła się ogromna gula, która zaczęła narastać, w oczach pojawiły się łzy. Zacisłam mocno powieki, próbując nie dać wydostać się łzą, które pojawiły się w nieodpowiednim momencie. Zacisną usta w wąską linię i odwrócił wzrok, a potem oparł się o okno.


Wróciłam!!
Nie wiem który to już raz... Ale wróciłam 😅😳
Jak widzicie końcówka jest bardzo... nwm jak to nazwać...
O!
Emocje wzrosły, i kurtyna...
Nie głupie to...😂
Mniejsza 
Mam nadzieję że podobało wam się 
Tak że... do następnego !

Tila

7 komentarzy:

  1. PIERWSZA!
    No nareszcie wróciłaś!
    Cudny rozdział.
    Leoś i jego bezsensowne żarty.
    Verdasek się zakochał !!
    Co na to Viola?
    Czekam na kolejny!!😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka!
    Rozdział super!

    Och Leon...
    Takie śmieszne masz żarty, że cieszę się, że Violetta nie wyskoczyła z tego samolotu 😄

    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.

    Buziaki
    Miss Blueberry

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej misia <3
    Rozdział super :D
    Buźka ;*
    Możesz mi zojmować miejce?

    OdpowiedzUsuń