poniedziałek, 9 stycznia 2017

Rozdział 8 "Starbucks i Ludmiła"



Po powrocie do domu mama oglądała Amerykański Mam Talent, postanowiłam jej nie przeszkadzać i od razu sierowałam się do swojego pokoju.
Tej nocy poszłam późno spać, czytając moją ulubioną książkę straciłam poczucie czasu.
Zmierzch... tak kocham książki mrożące krew w żyłach. Szczerze podziwiam Belle no bo jaki normalny człowiek poszedł by do lasu w którym nikt nie przebywa oprócz tych wampirów? Sama czasem nie wiem co ja czytam...

- Kochanie jest już 10.00, nie uważasz że pora wstawać - krzywię się na dźwięk głosu mojej mamy, lekko uchylam głowę.
- Nie - bąkam i ponownie zanurzam twarz w miękkiej poduszce.
- Widziałam że w nocy paliło się światło u ciebie w pokoju. Co robiłaś? - pyta siadając na skraju łóżka.
Przechylam się w jej stronę, dzięki temu widzę że dopiero wyszła z pod prysznica.
- Czytałam książkę -odpowiadam patrząc na kobietę, która zaczyna się wiercić na skraju łóżka.
- Nie uważasz że to niezdrowe? - zaczya przyglądając się dokładnie mojej twarzy.
- Czytanie zwalcza raka - mruczę ponownie zamykając powieki. Słyszę tylko jak kobieta delikatnie wstaje i opuszcza mój pokój.

Wstając odłączam mnie od prostokątnego
koncentratora tlenu, i przyłączam do małego przenośnego zbiornika.
Dzisiaj postanowiłam że nie będę siedziała w domu i użalała się nad sobą, tylko wyjdę do kina.
Nie pytajcie skąd ta zmiana, to mama mi kazała. Ale jednak wolałabym zostać w domu.
Napisałam do Ludmiły, wzięłam prysznic, ubrałam się, słysząc dźwięk mojego IPhone'a
wyszłam z łazienki.

Okay. W centrum koło ośrodka ?

Niech będzie .Będę czekała w Starbucksie  

Zaraz po wiadomości mama zawiozła mnie do  Strabucks'a w centrum handlowym. Po chwili doszłam do miejsca spotkania. Zajełam miejsce przy małym stoliku oddalonym od innych, tak lubię samotność czuję się wtedy taka... wolna? Tak to dobre określenie
Rozglądam się po nie małym pomieszniu, mój wzrok zatrzymuje sie na Ludmile, która pewnym krokiem mija Zare, widzę że czegoś szuka po chwili znajduje. Gdy jej wzrok zatrzymuje się na mnie unosi deliktanie swoją dłoń do góry i posyła perlisty uśmiech zmierzjąc w moją stronę.
Jej ubiór składał się z białego topu z napisem Miami, niebieskich szortów z wysokim stanem, które idealnie podkreślają jej talie i małej czernej torebki przewieszonej przez razmię.
- Vilu!...

 Hay! Hey! Hello!
Witam was w tej cudownym (takna jaja) rozdziale...
Tak...
Krótki wiem ale chociaż jest!
No ten...
Przepraszam z błędy, jak zwykle co nie?
Ten rozdział tez jakiś nie ten...
Okay...

Buziam
Tila♥

3 komentarze: