poniedziałek, 6 lutego 2017

Rozdział 11 "Byłam JA"


Chciałbym opisać wam moją kolację z Leonem ale...
Właśnie zawsze jest jakieś ale.
Zachowam to dla siebie...

Wczoraj była kolacja dzisiaj będzie kawiarenka.
Wystrojona w pudrową sukienkę wyszłam na spotkanie z Ludmiłą, mówiła że ma jakąś niespodziankę.
Sama nie wiem o co może jej chodzić, może kupiła sobie nową sukienkę, buty albo torebkę.
Pomimo tego jaka jest Ludmiła kocham ją jak siostrę.
Ale uwierzcie dużo trzeba żeby założyła buty z zeszłego sezonu, naprawdę.

- Vilu poznaj mojego chłopaka - zwraca się do mnie blondynka pokazując na szatyna z niebieskimi tęczówkami.
Więc to była ta niespodzianka, to jest ten chłopak o którym mówiła mi ostatnio.
Spodziewałam się czegoś innego a tu proszę.
- Federico - podaje mi dłoń i uśmiecha się szarmancko. - Violetta - wykonuje jego poprzedni ruch.
Po zapoznaniu zajęliśmy miejsce przy małym stoliku.
Po paru minutach para była tak zajęta rozmową jak się poznali że nawet mnie nie zauważali.
Jadłam więc dalej swój kawałek ciastka z taką zachłannością jak nigdy dotąd.
Przenosząc kawałek ciasta na widelcu do mojej jamy ustnej tak szybko że w pewnym momencie myślałam że już nie dam rady.
Wreszcie zjadłam, odstawiłam talerzyk na bok, wyciągnęłam z portfela odpowiednią ilość pieniędzy.
- Wiecie ja już pójdę, muszę pomóc jeszcze mamie - odparłam zwracając na siebie ich uwagę.
- Ale Violu... - zaczęła. - Zdzwonimy się - żegnam się z parą i odchodzę.

Dzisiaj odbyło się zebranie Zespołu do walki z rakiem.
Grupa lekarzy i innych takich specjalistów, siada w podobnie tak jak my w dużym kole, tylko oni nie rozmawiają o swoich życiowych problemach i nie w jakiejś piwnicy tylko w sali konferencyjnej.
Omawiła moją chorobę, stan w którym się znajduję, samą nie wiem daję sobie max rok.
Ale chyba czułam się lepiej sypiałam z lekarstwem ( nieodłącznym w moim życiu ). Płuca funkcjonowały dobrze, czyżby cicho przed burzą?
Zebranie prowadziła dr. Kylie, bardzo miła kobieta o cudownym sercu.
- Dobra informacja jest taka że Phalanxifor hamuje wzrost guzów, ale jest trochę gorzej z gromadzeniem płynu w płucach. Pytanie co dalej, taktyka? - spojrzała na mnie oczekując odpowiedzi.
- Um... chyba nie jestem odpowiednią osobą na udzielenie tej oto odpowiedzi - uśmiechnęła się do mnie.
- Tak też myślałam, liczyłam na odpowiedź od innych zgoromadzonych tu specjalistów?
- Cóż - odezwał się któryś z lekarzy.
- Wiemy iż...
Nie będę was tym zanudzała po prostu przejdźmy do sedna.
- Więc co zrobimy?
- Violetto twoja choroba się nie wycofa. Ale znamy dużo osób którzy żyją z nowotworem przez długi czas - odpowiada dr. Kylie.
Nie chciałam zapytać co oznacza "długi czas" nie chcę psuć sobie życia na ten "długi czas".
- Twój wzrost poziomu płynu w płucach  daję się kontrolować, przynajmniej na razie.
- Po prostu nie można przeszczepić mi płuc? - zapytałam.
Doktor Kylie przymnkneła na chwilę powieki i zacisneła usta w wąską linię.
- Niestety ale... nie jesteś uznana za odpowiednią kandydatkę do transplantacji - powiedziała.
Jasne, nie ma sensu marnować dobrych organów na takie beznadziejny przypadek jak ja.
Nie chciałam pokazać że uraziło mnie to dlatego przytaknełam.
Mama razem z tatą nie wytrzymali, zaczęli jedynie cicho szlochać.
Kolejna najgorsza wiadomość w ich życiu.
Prawdą było że przez ich całe życie jedynym największym cierpieniem byłam JA.

Heyah!!
Nowy rozdział!
Co myślicie?
Pewnie beznadziejna jak zawsze...
Hm...
Mało Leonetty ale następnym razem...😉

Buziam❤
Tila❤

3 komentarze:

  1. No i mamy dwójkę zakochańców-Fede i Lu. Aż miło na nich patrzeć :)Biedna Viola ucierpiała z nadmiaru słodkości patrząc na nich ;)A o chorobie nic nie piszę bo nie chcę pisać o smutnych rzeczach:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny
    Szkoda mi Vilu.
    Biedna.
    Ciekawe co Leon na to powie.
    Asia Blanco

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli Violki nie da się wyleczyć?
    Ja tak to zrozumiałam...
    OMG
    Ale super rozdział
    chce już next! ♥
    /Emily

    OdpowiedzUsuń