niedziela, 1 maja 2016

OS z okazji 1000 wyświetleń!!


Violetta Castillo-17 letnia szatynka o czekoladowych oczach i szczupłej figurze.
Właśnie przeprowadza się z ojcem Germanem i jej bratem bliźniakiem Fede do Buenos Aires.
Jej matka zmarła gdy miała latka.
Nigdy nie miała chłopaka ponieważ czeka na tego jedynego.
Leon Verdas-17 letni szatyn o oczach jak szmargady.
Mieszkaz rodzicami i z młodzą siostrzyczką w Buenos Aires.
Nie ma dziewczyny ponieważ wszystkie z którymi był patrzyły tylko na jego wygląd i kase.

Violetta po rozpakowaniu się postanowiła wyjść przjść się po Buenos Aires.
Oczywiście pionformowała swojego tate o wyjściu bo jak by inaczej.
Drobana sztynka chodziła alejkami parku co chwila wiatr podwiewał jej włosy, chodziła tak bez żadnego celu do czasu.
Zobzczyła budkę z lodami i odrazu przypomniała sobie jak z Fede byli malii co sobotę chodzili na lody.
Pwoli podeszła do butki i zamowiła śmietankowego loda.
Po chwili dostała swojego loda i zatopiła się w nim swoimi malinowymi ustami.
Aż się zaśmiała gdy przypomniała sobie pewną sytuacjęz dzieciństwa.

-Vilu no chodź szybciej-pośpieszał ją 10-latek
-No już, już Fede-mówiła do swojego brata.
-Poproszę 2 lody śmietankowe-powiedział chłopiec do pani.
-Proszę bardzo oto wszę lody-mówiła kobieta podając im lody.
-Fede nie biejgnij tak szybko bo się przewrócisz-krzyczała drobna dziewczynka na wojego brata.
-Nie przewrócę się bo jestem ostrozny-odpowiedział jej odwrócony do niej ale gdy spowrotem się obróciła nie zauwazył kamienia potkna sięo niego i cały lud wylądował na chłopca twarzy.
-Jestem ostrożny-naśladowała głos swojego brata śmiejąc się z nim razem.
Samo to wspomnienie wywoływało uśmiech u sztynki.
Nagle zamyślona nie zuważyła jak wpada na kogoś.
A jej lud ląduję na kogoś koszulce.
-Jak łazisz?!-zapytał krzycząc na nią.
-Ja..Prze...prasz...am-tyle zdołała wydusić  z siebie szubko podniesła zwrok i zauważyla przystojnego sztyna i swój wzrok wbiła w jego szmaragdy.
On wycierając plamę spojżał na nią w jej oczach zauważył jej czekoladowe oczy.
 Obydwoje gdy spojrzeli na siebie pierwszy raz poczuli jakiś ucisk w podbrzuszu.
Nigdy nie czuli nic takiego nie wiedzieli co to oznacza.
-Ja ci zapłacę za rachunek w pralni albo chodź kupię ci nową-mówiła otrząśnięta sztynka.
-Nie nie trzeba, to nic takie go-załagodniał pod wpływem jej wzroku.
-Ale widzę że z tej koszulki nic juz nie będzie ja nalegam pozatym to moja wina-powiedziała wyciągając szybko chusteczkę i ścierając jej loda z jego koszulki.
-Dobrze więc chodźmy do sklepu bo widzę że nie dasz za wygraną, a pozatym robię to dlatego żę lepiej się poznamy-mówił z usmiechem na ustach gdy Violetta usłyszała to co mówił odrazu spłonełą rumieńcem.
-A przepraszam gdzie moje maniery jestem Leon-mówiąc to póścił do sztynki oczko.
Ta ponownie spłoneła rumieńcem i schyliła głowę patrząc w czubki swich butów.
-Violetta-powiedziała nadal głową ptarząc w duł.
-Hej ślicznie się rumienisz nie wystć sie mnie-złapał ją za podbrudek i patrzył głęboko w oczy.
-Nniee... wstydzę się ciebie-wydukała z siebie trochę oddalając się od niego nigdy nie była tak blisko z żadnym chłopakiem dlatego trochę się bała.
-Dobrze, choćmy już-powiedziała szybko i pociagneła chłopaka w stronę najbliższej galerii.
Leon przymierzał koszulki w tym samym czsie sztynka szła z kiloma innymi, właśnie chciała podać je sztynowi wchodząc do jego pzrymieżalni.Myslała że stoi i czeka na nią a ten właśnie stał bez koszuli.
-Przep...raszam-rzuciła szubko Violetta zarumieniona odwróciła się winna stronę podała sztynowi koszulki i wyszła a on sie zaśmiał.
-Violetta była bys tak miła i przyniosła jeszcze jedną?-zapytał wyglądając z pzrymiezalni i parząc się na sztynkę.
-Jasne-odpowiedział i podbiegła po koszulke.
Leon wykorzystując to że ona poszła szukać koszulki szybko podbiegł do kasy i zapłacił za swoją koszulkę.Wiedział że Violetta nie da mu kupić to postanowił że ją przechytrzy.
-Leon a moż...-nie dokończyła ponieważ zauważyła chłopaka przy kasie który odbierał właśnie swoje zakupy.
Szybko podbiegła do niego.
-Co ty tam masz?-zapytała szeptem.
-Koszulkę, ateraz choć wychodzimy-zażądził wyciągając ją ze sklepu za rękę.
-Ale...-przerwał jej.
-Nie!-ona nadal.
-Alee...-dalej jej przerwał.
-Nie ma żadnego ale!-powiedział i juz dalej szli spokjnie.
-Ja muszę już iść do domu bo tata będzie się martwił-mówiła i przystaneła wpatrując sie w chłopaka.
-Odprowadzę cię-odpowiedział i złapał ją za rękę, gdy dotkną jej skury pzreszedł go przyjemny dreszcz.
-Nie chcę robić ci żadnych problemów.
-Ty nigdy-odpowiedział i złapał Violettę za rękę.
10 minut później byli pod jej domem.
-Jeszcze raz przepraszam cię za tą bluzkę-mówiła stojąc z chłopakiem pod drzwiami jej domu.
-Nie masz za co przepraszać-przybliżył się do niej i lekko musną jej usta.
-To ja będę już spadać jak coś to zadzwoń-podał jej kartkę z numerem i odszedł.
Violetta stała jak posąg nie wiedziała co się włśnie stało.
Gdy się otrząsneła zrozumiała co się stało i spłoneła rumieńcem.
Pierwszy raz się całowała i to było takie, takie... cudowne!
Jego miękkie usta jak chmurka, jego oddech na jej twarzy... nigdy jeszcze takiego czegoś nie czuła.
Czyżby się zakochała?
Możliwe

1 rok później
Violetta i Leon śą prą od półtoraj roku.
Są bardzo szczęśliwi chociarz podstawiano im kłody pod nogi ale je przeskoczyli i dali radę.
Na początku ojciec Violetty nie akceptował Leona ale z czasem polubił go.
Co przyniesie im czas?
Napewno będą szczęśliwi.

                                              The End

Hey ludziska;)
Sory że nie dodawałam rozdziału tak długo ale byłam chora i wicie takie tam...
Ale dzisiaj albo jutro powinien się pojawić!
Szczęsliwi mam nadzieję.
Ale taraz do konkretów wybiło na moim blogu 1000 wyświetleń!!
Bardzo bardzo wam dziękuję i z tej okazji napisałam OS-a mam nadzieję że wam się podoba.
A i mam do was pytanie zastanowiam się czy nie założyć jeszcze jednego bloga tyle że o Belli i Edwardzie ale jeszcz nie wiem ale jakbym założyła to oczywiście nadal bym pisała o Leonettcie.

Buziaczki;*
Tila


1komenarz=1 pomysł więcej

2 komentarze:

  1. Cudowny os.
    Gratuluję 1000 wyświetleń. Zasłużone.
    Aż mi oczy się zaświeciły jak wspomniałaś o Belli i Edwardzie. Kocham ten film i chętnie bym przeczytała o nich coś.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki😘😘😘

    OdpowiedzUsuń